W drzwiach stała postać. Okazała się dziewczyną, chyba ją skądś kojarzę. Miała fioletową czapkę, kolczyki jakiś dziwny ubiór - bluzka z kurtką i spódniczką + takie duże kozaki. Miała także brązowe dredy, i dość, szpetną buźkę. Postanowiłam sobie odpuścić komentarz.
- JOHNNY! ZNOWU NIE POJAWIŁEŚ SIĘ!
- Boże Esh, nie denerwuj się. Musiałem zając się gangiem, oprowadzić nową.
Johnny ty downie, wkurzonej dziewczynie nigdy nie mówi się o innej dziewczynie.
- Czyli masz nową w gangu? - Aisha przyjrzała mi się uważnie. - Ile razy już .. ekhmm..
- Boże Aisha, przestań wymyślać niestworzone rzeczy! Znamy się pół godziny..
Aisha zaczęła na mnie patrzeć po chwili wyciągnęła jakiś kij i zaczęła do mnie podchodzić.
- Skąd ona wytrzasnęła to !? - krzyknął Johnny.
Wiedziałam, że miałam mało czasu na zastanowienie się nad sytuacją. Gdy podeszła, zabrałam jej kij, a ona się przewróciła.
- Proszę idź, zanim ci coś zrobię...
- Esh, ona ma rację. Powinnaś już iść... Zi czasami umie wybuchnąć.
*Nazywasz mnie Zi? Skąd wiesz, że czasami wybucham? Znamy się równe 36 minut!!*
- Dobrze pójdę sobie. Ale już nigdy nie wrócę. - Aisha wyrzuciła pierścionek z palca i wyszła, patrząc się na mnie.
Johnny widocznie był załamany. Nie rozumie, jak taki fajny gość jak on może spotykać się z taką s*czą? O boże, powiedziałam na niego super gość.. Co się ze mną dzieje?
- To.. To przeze mnie? - zapytałam przestraszona.
- Co? Nie nie.. Oczywiście, że nie. Ona po prostu.. Eh.. Odbiła jej szajba, gdy została sławna. - Johnny trzymał się za głowę.
- A ten pierścionek, co ona wyrzuciła.. Czy to był ? -
- Nie! Nie.. Po prostu kupiłem jej kiedyś taki, i bardzo się jej spodobała. Nie jest to jakiś zaręczynowy..
Biedny Johnny, nie umiem wyobrazić sobie tego.
- Dobra, nie przejmujmy się przeszłością. Tylko przyszłością. Julius, kazał nauczyć mi Cię strzelać z broni.
- Co!? - oburzyłam się.
- No, masz nauczyć się strzelać z broni.. Mam tu taką małą strzelnicę. Na niej możesz poćwiczyć. - No.. Dobrze. Skoro Julius, sobie tak życzy.
- Więc po pierwsze, musisz odbezpieczyć broń. Potem, musisz włożyć amunicję, a następnie "załadować", kumasz?
- Tak, tak.
Powtórzyłam dokładnie każdy krok, i zaczęłam celować.
- Bardzo dobrze, tylko trochę wyżej. - Johnny uniósł lekko w górę moje ręce.
Chyba pierwszy raz coś do niego poczułam, ale szybko odsunęłam od siebie te myśli. Spojrzeliśmy się na siebie - ja szybko odwróciłam głowę, ale widziałam kontem oka, jak Johnny z uśmiechem się mi przyglądał. Potem uczyłam się korzystać z karabinu. Na cały trening, straciliśmy około godziny. Po skończonym "szkoleniu", podeszłam do niego i powiedziałam:
- Dziękuję, że nauczyłeś mnie strzelać. Naprawdę się na tym znasz. - uśmiechnęłam się.
- Heh..
- I jeszcze raz przepraszam, za to pobicie. Nie kontrolowałam się.
- Nic się nie stało. W sumie było warto dostać kilka siniaków, żeby Cię poznać.
Czułam jak moje policzki płonęły. Chyba nasze relacje... Polepszyły się.
- Więc do jutra?
- Tak, do jutra.
- No to. Pa.
Zaczęłam zmierzać do wyjścia. Potem coś we mnie pękło, podbiegłam do Johnnego, i pocałowałam go w policzek. Potem szybko uciekłam. Ale gdzie miałam uciekać? Chociaż w sumie... Znałam jedno miejsce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz