Animated Rainbow Nyan Cat

wtorek, 19 kwietnia 2016

Mój Powrót - I.. Lepsze Życie ( Ostatnia Część)

Shaundi zaprowadziła mnie do siedziby Juliusa. Wreszczie zemsta. Koniec. Gangów.
Gdy doszłyśmy do jej siedziby ja się ją zachwycałam. Ile tam było ludzi.. Jaka była duża. Shaundi chyba musiało to już nudzić, bo gdy się odwróciłam, nie było jej.
Trudno... Ale dziękuję, że mnie tutaj zaprowadziłaś.
Gdy zmierzałam do jego bióra, napotkałam grupkę kilku chłopaków. Byli ubrani na:
Żółto, Czerwono i Zielono.
Rozpoznaję te kolory. To kolory przeciwnych gangów.
Gdy podchodzili do mnie wyciągnęli broń, nie miałam żadnej więc musiałam uciekać.
- Nie tak prędko księżniczko. - usłyszałam, i dostałam kijem w głowę.
Obudziłam się w ciemnym pokoju.
Było. Bardzo. Ciemno.
Zanim coś zobaczyłam.. Oprócz ciemności.. Minęło trochę czasu. Złapałam się za głowę.
Była mokra.
*HaHa.. Ale śmieszne, wylejcie na mnie jeszcze coś.."
Spojrzałam na swoje dłonie.
To nie była woda.
To. Była. Krew.
Aż tak mocno dostałam?
Nagle usłyszałam jakieś rozmowy..
- Tak będzie idealną przynętą.
Od razu poznałam ten głos. To był Julius. Ale.. Koło niego stała jeszcze jakaś dziewczyna. Nie poznaję jej.
Nagle Julius, odwrócił się w moją stronę.
- O widzę, że się obudziłaś. Żywa będziesz jeszcze lepsza jako przynęta dla Johnnego.
- Johnny nie l jest głupi. W przeciwieństwie do ciebie.
Dostałam w twarz.
Ania, mogłabyś być milsza..
- Grzeczniej młoda. Jeszcze się przekonamy kto jest głupi. - rzucił mi wrogie spojrzenie i odszedł z tą dziewczyną, zamykając drzwi na klucz.
Zaczęłam się rozglądać. W pomieszczeniu było tylko jedno okno. Potem popatrzyłam na swoje ręce i nogi.
Nie skuli mnie?
Zabrali tylko broń.
Wstałam z krzesła i podeszłam do okna.
Musiałam się jakoś wydostać.
W końcu wpadłam na pomysł.
Zawołałam Juliusa.
Jedyny sposób to..
Nie mam ochoty tego powiedzieć..
To uwiedzenie go.
Ania dasz radę!
Zaczęłam robić "tą"rzecz.
Udawało się, gdy już mi na tyle zaufał, wyjęłam mu po cichu pistolet z kieszeni i strzeliłam mu w głowę.
Wzięłam jego klucze i uciekłam, biorąc przy tym jego broń.
Biegnąc przez korytarz patrzałam na wszystko wokół, żeby na kogoś nie wpaść.
Na szczęście wyszłam bezpieczna z budynku i uciekłam do lasu.
*Nie ma już innych gangów. Zlikwidowałam je, jednym strzałem. Kobiety rządzą!!*
Gdy tak biegałam przez las zmęczyłam się. Usiadłam za kamieniem i analizowałam myśli, gdy nagle przyszła Shaundi.
- Co ci zajęło tak długo?
- Miałam pewną sprawę to załatwienia. A teraz choć, musimy Cię odstawić do domu, fatalnie wyglądasz.
Poszłyśmy z Shaundi do domu Johnnego.
Otworzył nam oczywiście Johnny.
No bo raczej nie Święty Józef.
- Jezu Annie! Martwiłem się! - Wziął mnie na ręcę. - Co się stało?
- Nie znam całej histori, musisz zapytać się jej.
- Tak zrobię, dzięki Shaundi.
- Nie ma sprawy.
Johnny zamknął drzwi i położył mnie na kanapie.
- Mów. Wszystko.
Opowiedziałam mu całą historię.
Czułam się jak na przesłuchaniu.
Gdy skończyłam, zaczęła mnie boleć głowa. Johnny zmienił mi opatrunek i położył do łóżka.
A tak z innej beczki to...
Chyba rządze tym miastem.

wtorek, 5 kwietnia 2016

Rysunek xDD

Siemanko ! Dzisiaj przychodzę do was z innym wpisem, a mianowicie bawiłam się ostatnio w rysowanie i próbowałam przerysować to:

















Więc zaczęłam rysować, i wyszło to tak:

















Tak wiem brzydko wyszło - ale to mój  pierwszy taki rysunek no -.-
W komentarzu możecie napisać czy wam się podoba.
Ps.: Jak ktoś chce hejtować to niech od razu spie*dala :)

niedziela, 3 kwietnia 2016

Mój Powrót - Tajemnice

Obudziłam się. 
Wszędzie widziałam biel.
Okazało się, że dalej jestem w tym przeklętym szpitalu. 
Gdy będę miała okazję.
Podłoże pod niego bombę. 
Nienawidzę go.
Koło mnie stał doktor, przyglądał mi się.
- Widzę, że się pani obudziła. Jak się pani czuję?
- Przedziurawiona. 
- Nic dziwnego, miała pani katanę w brzuchu.
Postanowiłam szybko zmienić temat.
- Co z Johnnym?
- Nic mu nie jest. Odpoczywa teraz. Nic dziwnego - siedział przy pani całą noc.
Jak to całą noc? Przecież mnie nie pamiętam.. To nie ma sensu.
Popatrzyłam się na niego smutna, ale też zaskoczona.
To nie miało sensu.
Postanowiłam wstać z łóżka. Ale nie dałam rady. Przebite miejsce mnie za bardzo bolało. 
Postanowiłam znowu się położyć.
- Lepiej, żeby pani nie wstawała. - powiedział doktor. 
- Zauważyłam, że mam nie wstawać. - powiedziałam chamsko.
Nie wiem co się ze mną działo. Ale nic już mnie nie obchodziło.
Jeżeli Johnny, mnie rozpoznaje...
Jeżeli moja prawdziwa miłość mnie nie rozpoznaje...
To co mam robić?
Nagle ktoś wszedł przez drzwi. 
To była jakaś dziewczyna.
Miała fioletową bluzkę, czarne spodnie i fioletowe kozaki. 
Włosy miała spięte w kucyk.
Gdy weszła zobaczyła mnie, i od razu do mnie podeszła.
- Hey.
- Czy ja Cię znam?
- Nie znasz mnie, ale ja znam ciebie.
- O co chodzi?
- Chodzi o to, że..
Nagle Johnny zaczął się poruszać, i się obudził.
Gdy Shaundi to zobaczyła, od razu wyszła.
Przy okazji dowiedziałam się że ma na imię Shaundi.
Wow, tyle informacji.
- Johnny - urwałam.. Przecież mnie nie pamiętał.
- Tak, Aniu? - zapytał.
Jednak mnie pamiętał? Mój mózg wybucha.
- Kim była ta Shaundi? - zapytałam.
- Moja znajoma. - odpowiedział.
- We fioletowych kolorach? - zapytałam podejrzanie.
- No chyba nie będę jej zmuszał żeby chodziła w innych co nie? - powiedział nerwowo.
Nagle przyszedł doktor. 
- Musimy panią, jeszcze tylko zabandażować i jeszcze raz przemyć ranę. Będzie wtedy pani mogła pójść do domu.
- Dobrze, już idę. - wstałam, i poszłam do doktora.
Zaczęli mi myć ranę i ją bandażować.
Po 10 minutach byłam wolna mogłam już iść.
Gdy wychodziłam, zobaczyłam jeszcze jakąś karteczkę:
"Zadzwoń do mnie : 534 - 221 - 757 ~ Shaundi"
Podniosłam kartę i schowałam do kieszeni. 
Wyszliśmy z Johnnym ze szpitala.
A raczej on mnie trzymał znowu na rękach, bo nie chciał żebym się przemęczała.
Nikt tego nie widział bo była jakaś 23 lub 22.
Ulice były puste.
Chodniki były puste.
Gdy tak szliśmy, zaczęłam myśleć, o tym, czy nie zadzwonić do Shaundi, i nie umówić się z nią.
Gdy doszliśmy do domu, Johnny od razu poszedł spać. Wykorzystałam tą okazję i zadzwoniłam do Shaundi.
- Halo?
- Hej tu Ania.
- Siema, przemyślałaś sprawę spotkania?
- Tak, chce się spotkać.
- 23:30, kościół świętych. Co ty na to?
- Będę, do zobaczenia.
Rozłączyłam się. 
Przy okazji ubrałam coś czystego, ponieważ moja bluza była cała we krwi.
Wybrałam bluzkę z jednym rękawem, granatowe biodrówki i czarne conversy.
Postanowiłam także wziąć jakąś lekką broń, w przypadku gdyby ktoś nas zaatakował.
Najlżejsze były pistolety, więc wzięłam je, i wyszłam po cichu.
Dotarłam na miejsce. 
Shaundi też, tam już była.
- Więc.. Wytłumacz mi. Co on skrywa?
- Już ci tłumaczę, chodzi o to, że Julius wrócił. Włada teraz wszystkimi przeciwnymi gangami. Aby Cię chronić Johnny z rekrutował mnie, i 5 innych osób. Julius, wypowiedział wam wojnę, i pewno dlatego nie chciał ci mówić.
- Ok.. W ogóle, wybacz że nie mogłam was powitać.
- Nic się nie stało.
- A wiesz może, gdzie ma swoją siedzibę?
- Tak wiem.